Go to content

Każdy z nas ma swoje mocne strony. Ważne, by umieć je w sobie znaleźć i nazwać. Spróbujesz?

Każdy z nas ma swoje mocne strony. Ważne, by umieć je w sobie znaleźć i nazwać. Spróbujesz?
Fot. iStock / betyarlaca

Uwaga – szybkie zadanie, skup się na dosłownie trzy sekundy. Już? A teraz wymień trzy swoje mocne strony. I jak?

Jeśli ci się udało – zastanów się nad nimi, czy to są naprawdę twoje mocne strony, czy tylko wyobrażenie o tym, jakie kompetencje chciałabyś mieć? To trudne. Wszyscy wokół mówią – znajdź swoje mocne strony, postaw na nie, na nich się skup. Pytanie tylko, czy umiemy je w ogóle realnie określić, czy tylko myślimy o tym, jakie byśmy chciały być.

Myślałam sobie o tym wczoraj wieczorem. Poszłam biegać i kiedy mijali mnie kolejni biegacze, przypomniałam sobie, jak biegałam na złamanie karku. Byle szybciej i dalej. Bolało mnie biodro, kolano, ale ważny był czas i dystans. Pewnie uległam modzie – żeby teraz na te wszystkie zawody jeździć i się sprawdzać. I jeździłam. Ale czułam, jak sama sobie na głowę nakładam presję, której trudno mi sprostać, umówmy się – na mistrzostwa świata już nikt mnie nie zabierze. Bieganie szybciej i szybciej nie sprawiało mi przyjemności, choć nie przyznawałam się do tego. Bo ja jeszcze mam taką wredną przypadłość, że dużo od siebie wymagam, wysoko stawiam poprzeczkę, więc możecie sobie wyobrazić tę presję, którą sama sobie stworzyłam.

I pewnego dnia usiadłam i pomyślałam: „po co ci to?”. Mało masz stresu, mało od siebie wymagasz i jeszcze to? I w końcu sobie w tej mojej łepetynie ułożyłam, że skoro lubię biegać, ruszać się, daje mi to psychiczny relaks, to biegaj sobie na zdrowie, ale nie do wypruwania żył. I biegam, wolno, dla przyjemności – w tym jestem dobra, jak ktoś chce się dołączyć – zachęcam.

Poprzeczki stawiam sobie tam, gdzie wiem, że mogę sprostać, że mogę być jeszcze lepsza i co ważne – lubię to robić.

Często słyszę, jak ktoś mówi: od dziś będę zdyscyplinowana, będę ćwiczyć silną wolę, popracuję nad organizacją dnia – ale czy ty jest twoją mocną stroną? Ja na przykład nie umiem utrzymać porządku we własnych ciuchach – długo z tym walczyłam, poświęcałam masę energii, aż doszłam do wniosku: kogo ty chcesz oszukać, nie umiesz tego. I wiecie, dobrze mi z tym. Mam w sobie na tyle instynktu zachowawczego, by zachować taki ład (czego pewnie ktoś nawet ładem by nie nazwał), żeby móc coś w szafie znaleźć.

Ale nie miało być o słabościach, ale mocnych stronach, kiedy je poznamy, nasze słabości zdecydowanie tracą na znaczeniu.

Po pierwsze: Pomyśl, co przychodzi ci z łatwością

Wielu z nas (ja niestety też) ma zakorzenione i wyniesione z dzieciństwa przekonanie, że aby osiągnąć sukces trzeba w to włożyć maksimum wysiłku. Że nic nie przychodzi łatwo – zwłaszcza sukces. Obojętnie w jakim obszarze życia – czy w związku, w relacji z innymi ludźmi, w pracy, w byciu szczęśliwym. A czy zastanawialiście się nad tym, co przychodzi wam z łatwością? Bez wysiłku? Właściwie tak, że nie zwracacie nawet na to specjalnej uwagi? Może macie łatwość nawiązywania kontaktów, jesteście dobrze zorganizowani, nie sprawia wam problemu dotrzymać terminów, obietnicy? Może potraficie się odnaleźć bez problemu w jakieś konkretnej sytuacji. Chętnie pomagacie innym w rzeczach, które im sprawiają trudność?

Co was zajmuje w czasie wolnym? Jakie są wasze pasje, co lubicie robić? Warto sobie zadać tych kilka pytań, bo właśnie odpowiedzi na nie określą wasze mocne strony. Pokażą, w czym jesteście naprawdę dobrzy.

Po drugie: Zmierz się z opinią innych na swój temat

Warto podpytać innych, co sądzą na twój temat. Wymienić kilka swoich cech, takich, które wydaje się nam, że mamy, ale też tych, które byśmy chcieli mieć. Nagle może się okazać, że jesteśmy ambitni, ale nie nadajemy się do zarządzania ludźmi – bo nie mamy ku temu zwyczajnie predyspozycji. Możemy się dowiedzieć, że jesteśmy kreatywni i świetnie współpracujemy w zespole. Te wszystkie komunikaty powinniśmy przyjąć i się nad nimi zastanowić, a później nie tracić energii na coś, co jest naszą słabą stroną. Chcesz być dyrektorem, ale inni ci mówią – nie umiesz zarządzać ludźmi – pomyśl, czy naprawdę chcesz nim być, czy nie lepiej czułabyś się pracując samodzielnie, albo w zespole jako równorzędny partner dla reszty. Tu możesz więcej osiągnąć.

Po trzecie: Co lubisz robić, nawet gdy ci za to nie płacą?

Myślisz sobie: „Z chęcią bym zrezygnował z funkcji kierownika, żeby móc z nimi popracować nad projektem”. I tak naprawdę masz gotową odpowiedź – rób to, co lubisz, nie staraj się przypodobać innym, spełniać czyjeś oczekiwania. Jesteś szczęśliwsza pracując nad jakimś projektem niż go koordynować z góry? Wolisz gotować niż sprzątać? Bliżej ci do wyjazdu w góry niż na wakacje all inclusive? Ile razy myślisz: „choćby mi nie wiem, ile płacili, to tego nie będę robić”?. Więc skup się na tym, za co płacić ci nikt nie musi – zapewniam – w tej dziedzinie osiągniesz sukces, jeśli tylko odważysz się iść tą drogą.

Po czwarte: Skup się na mocnych stronach, a nie słabych

Nie trać energii na walkę ze słabościami, zaakceptuj je. Nie ogarniasz kwestii finansowych, a chcesz mieć swoją firmę cateringową, bo kochasz gotować i jesteś w tym dobra? Znajdź księgową, która zajmie się biurokracją. Nie potrafisz pracować bez nadzoru z góry, zmień profil pracy, powiedz, że dopiero gdy ktoś nad tobą stoi, jesteś w stanie wywiązać się – i do tego świetnie – ze swoich zobowiązań. Bądź zawsze tam, gdzie czujesz się pewnie, rób to, co sprawia ci satysfakcję. Mów sobie: „w tym jestem dobra”, a słabości zostaną zepchnięte na margines tego, co naprawdę potrafisz robić dobrze.