Go to content

Każdy z nas jest w pewnej części Exterminatorem, ale mało kto jest gotowy na wszystko

Fot. Materiały prasowe

Miałeś kiedyś marzenie? Kim chciałeś zostać? Piłkarzem, piosenkarką, nauczycielem, gwiazdą rocka, kierowcą rajdowym…? Mhh, i co teraz robisz. Sprzedajesz pseudo kredyty, co miesiąc ściubisz na ratę za zeszłoroczne wakacje i kanapę z sieciówki? Eh, wstajesz i zasypiasz na tym szarym bloskowisku. Mijasz tych samych, „nudnych”, popielatych ludzi, przechodzisz przez to samo skrzyżowanie i wiesz już, że wszystko się spiep*yło, że miało być inaczej? A może już z tym nie walczysz? Wchłonęła cię ta szarość i martwe marzenia?

Jednak każdy w swoim życiu dostaje bardzo wiele „drugich” szans. I wcale nie trzeba w wieku 40-tu lat rzucić wszystkiego i zostać gitarzystą. Największą sztuką jest umieć je dostrzec w sobie i w innych ludziach. Trzeba „zobaczyć”. Być może dobrym impulsem, by ujrzeć swoje życie na nowo, będzie wizyta w kinie…

Gdy wybierałam się do kina, byłam pełna sprzecznych emocji. Polskie kino nie raz rozczarowało już widza, ale tym razem uległam pewnej magii. Genialna gra aktorska pierwszego i drugiego planu w połączeniu z bardzo żywą i bliską wszystkim historią – czego więcej chcieć? Do tego cudowna muzyka, ponieważ cała akcja muzyką żyje. Producenci nie poskąpili środków na selekcję bliskich nam utworów.

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Na pierwszy rzut oka fabuła jest dość zaskakująca, a może nawet abstrakcyjna.

Czwórka przyjaciół po trzydziestce, osadzona w swoich statecznych i przewidywalnych życiach, pod wpływem impulsu reaktywuje death metalowy zespół. Zespół, który dawno temu był marzeniem kilku młodych chłopaków.

Niezwykłe marzenie kilku chłystków, „wieśniaków” – jak o sobie mówią, mieszkających w zapomnianej przez świat, stolicy ziemniaka…  Bloki, kilka sklepów, mała agencja bankowa, salon sukien ślubnych. Ot, takie małe, polskie miasteczko, jakich wiele. A w nim historie, jakich wiele. Ktoś zapomniał o kimś innym, ktoś codziennie wykonuje swoją znienawidzoną pracę, hoduje rybki, ktoś nigdy nie dorósł, a jeszcze ktoś inny dorósł tak bardzo, że nie zauważył nawet, że wcale nie musiał rezygnować ze swojej pasji, radości, przyjaciół.

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Kiedy czwórka byłych przyjaciół (byłych, bo jak to w życiu bywa, ich drogi rozeszły się dawno temu) spotyka się na pogrzebie Cypka, piątego członka i kumpla z dawnej paczki, dzieje się coś bardzo ważnego. Każdy z nich za sprawą śmierci przyjaciela, musi skonfrontować się ze swoją rzeczywistością, z sobą samym. Bo może, gdyby Exterminator „żył” i Cypek byłby z nimi, nie musiałby jechać na wyspy na budowę…

Genialne kreacje aktorskie Roguckiego i Czeczota sprawiają, że film „Gotowi na wszystko. Exterminator” staje się lustrem każdego z nas. Główna rola Marcysia, zagrana przez Pawła Domagałę, to majstersztyk. Marcyś, wieczny chłopiec,  w koszulce i w bluzie, zarywający noce by „popykać” w ulubioną grę na Amidze… niebawem stanie przed wyborem: dorosnąć czy stracić ukochaną kobietę. Trudne wybory i poszukiwania, czekają na każdego – jak to w życiu bywa.

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

W wyniku splotu kilku wydarzeń, panowie po dziesięciu latach postanawiają reaktywować Exterminatora… I wcale nie czeka ich wielki fejm. Jest i zabawnie i wzruszająco. Za sprawą pani burmistrz, Exterminator musi nieco zrewidować swój repertuar i ruszyć w trasę po festynach (w towarzystwie chóru emerytek).

Serdecznie polecam tę produkcję. I chyba warto obejrzeć ją więcej razy, bo pełna jest ukrytych znaczeń i wiedzy o nas samych. Tak od siebie różnych, a jednak podobnych.

Na film zaprasza

logo-Multikina

ohme_multikinoexterminator

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe