Go to content

Dziś mam 33 lata, dwoje dzieci, męża i na pozór szczęśliwe życie, ale z mojego dzieciństwa nie pamiętam niczego

Fot. iStock/Tharakorn

„Pamiętasz coś ze swojego dzieciństwa? Bo ja prawie nic. Dobrych zdarzeń, złych, smutnych, ani nawet tych zwykłych, codziennych. Mam starszą i młodszą siostrę one pamiętają wszystko a ja… jakby mi ktoś to gumką wymazał. Najgorzej jest podczas spotkań rodzinnych, kiedy wszystkim nagle zbiera się na wspomnienia. – A kojarzysz, jak wujek Staszek, dał ci walkmana na święta, a ty zepsułaś go zaraz następnego dnia? To był dopiero dramat! Albo jak pojechaliśmy na wycieczkę w góry i …. – Nie, nie kojarzę. Nic nie kojarzę. Ok? Dziś mam 33 lata, dwoje dzieci, męża i na pozór szczęśliwe życie, ale z mojego dzieciństwa nie pamiętam niczego.

Przez większość czasu czuję się jakbym cały czas błądziła, jak dziecko we mgle, pogubiona, bez celu w życiu, nie umiejąca normalnie funkcjonować. Jakby życie toczyło się gdzieś obok mnie, a ja od czasu do czasu w nim uczestniczyła. Czasami myślę, że od zawsze tak było…

Moje szczenieckie lata pamiętam wyrywkowo, jak zlepek ujęć w poklatkowym filmie. Moje pierwsze wspomnienie dotyczy tego, gdy mając 5 lat bawiłam się z siostrą w sypialni naszych rodziców i ona „niechcący” mnie zrzuciła. Następne co przychodzi mi na myśl to,to jak ochrzaniła mnie za mój niekontrolowany wybuch płaczu, kiedy w domu była akurat awantura. Dalej jest jeszcze kilka takich przebłysków. Choć nie potrafię w zasadzie ocenić, czy to moje prawdziwe wspomnienia, czy tylko wytwór mojej wyobraźni. I potem film się urywa. Jest tylko czarna pustka, która kończy się w okolicach 12 roku życia.”

Bardzo często zdarza się, że nie pamiętamy niczego ze swego wczesnego dzieciństwa. I nie ma w tym nic złego. W psychologii nazywa się to po prostu dziecięcą amnezją, co współcześnie tłumaczone jest etapami rozwoju mózgu. Kiedy jesteśmy mali, nasz mózg zapamiętuje wydarzenia, ale nie w taki sposób, w jaki robi to dorosła osoba. Większość wspomnień, które przechowujemy w pamięci ma formę „opisową”, czyli pamiętamy to, co możemy komuś opowiedzieć. U małych dzieci (do 3 roku życia) taki sposób komunikowania się ze światem dopiero się wykształca. Ich zasób słów jest bardzo ograniczony, potrafią budować jedynie proste zdania, a przez to nie mają odpowiednich narzędzi, potrzebnych do przechowania wspomnienia. Do tego nasz umysł ciągle się rozwija. Z biegiem lat musimy zapamiętywać coraz więcej informacji, tworzymy nowe szlaki w pamięci, a te które są przez nas rzadziej „używane”, zwyczajnie zanikają. Dlatego około 8/9 roku życia tracimy większość wspomnień z tego okresu.

Problem pojawia się wówczas, gdy „zaniki pamięci” dotyczą nie tylko pierwszych lat naszego życia, a w zasadzie całego dzieciństwa. Obszarem psychologii, który najlepiej tłumaczy to zjawisko, jest klasyczna psychoanaliza. Choć współcześnie dość sceptycznie podchodzi się do samej formy tej terapii, to jej podstawowe założenia, do dziś pomagają w przezwyciężaniu problemów ludzi na całym świecie.

Czym jest wyparcie?

„Czasami wydaje mi się, że wyparłam te dobre i złe chwile żeby po prostu jakoś móc to przeżyć, przetrwać, zapomnieć. Przyzwyczaiłam się do bólu. Do życia w niepewności – czy będzie awantura, czy nie. Do toksycznego milczenia. Skrywania uczuć. Nie mówienia o tym, co się dzieje i dlaczego. Nauczyłam się udawać, że wszystko jest w porządku, chociaż nigdy nie było. Po prostu nauczyłam się z tym żyć. Nie wymagałam normalności, bo i tak by jej nie było. Tak naprawdę do końca nie wiedziałam też, co to normalność. Zresztą do tej pory chyba tego nie wiem.”

Według psychoanalizy wyparcie to inaczej „proces usuwania ze świadomości negatywnych doświadczeń”. Jak pisała Judith Herman: „Naturalną reakcją na przemoc jest wykluczenie jej ze świadomości”*. To jeden ze sposób (mechanizmów) radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami, dzięki którym możemy ulżyć sobie w cierpieniu. Zmniejszyć lęk czy złość i uciszyć, tkwiące w  nas, poczucie winy”. Na ogół robimy to automatycznie i nieświadomie. Nie mamy więc kontroli nad tym, co i w jakim zakresie wypieramy, ani dostępu do „zawartości” wypartych doświadczeń.

Czym jest tłumienie?

„Rodzinne gniazdko” opuściłam bardzo szybko. W wieku 16 lat zaszłam w ciążę. Kilka lat później za mąż, za dobrego człowieka, który mnie kochał i myślę, że nadal kocha. Ale ja jego niestety nie, choć jesteśmy razem już 17 lat. Dlaczego to zrobiłam? Bo nie widziałam innego wyjścia. To była ucieczka. Coś, co robię od zawsze. Uciekam od problemu. A wyszłam za niego z czystego wyrachowania. Wszędzie lepiej, niż w pijackim domu.

Tłumienie jest z kolei czymś w rodzaju „ucieczki” – próbą świadomego zapomnienia o trudnych , traumatycznych wydarzeniach – zdajemy jednak sobie sprawę z tego, co i kiedy stłumiliśmy.

Treści wyparte do nieświadomości…

Kiedy wypieramy jakąś „teść” – trudne wspomnienie, problem, albo męczącą myśl – do nieświadomości, nie oznacza to, że jej nie ma. Nic tak po prostu nie znika. Treści zepchnięte do nieświadomości mają ogromne znaczenie dla naszego codziennego funkcjonowania i, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, wpływają na nasze decyzje, a nawet cechy osobowości. Czasem konflikt między tym, co wyparliśmy, a naszym sumieniem i nasze niezrealizowane potrzeby są tak silne, że przyczyniają się do wewnętrznego cierpienia, gorszego funkcjonowania, a niekiedy zaburzenia psychicznego. I chociaż bardzo byśmy tego chcieli, nie jesteśmy w stanie zrozumieć co powoduje te problemy, bo ich korzenie sięgają owej „czarnej dziury bez dna”, do której sami nie mamy dostępu.

Przekłuty balonik

U podstaw psychoanalitycznej terapii odzyskiwania utraconych wspomnień (która wciąż nie traci na znaczeniu) leży metoda oparta o teorię przekłutego balonika. Zgodnie z którą, aby przywrócić równowagę emocjonalną, wystarczy po nitce do kłębka, dotrzeć do utraconych wspomnień. Wówczas to niekontrolowalne emocje negatywne, towarzyszące wypartym wcześniej zdarzeniom, „pękną” i wrócą na swoje miejsce, w sposób automatyczny przywracając nam dojrzałość i integrację psychiczną.

Dziś wiadomo już, że samo uświadomienie sobie tkwiących w nas mechanizmów i dotarcie do utraconych wspomnień nie wystarczy, aby to osiągnąć. Część osób może bowiem stawiać podświadomy opór przed dotarciem do najbardziej krzywdzących ich spraw. Bardzo ważna jest także pomoc w przeżyciu i przepracowaniu owych wspomnień, co często może okazać się znacznie trudniejszym etapem, w tym procesie.

Na takich założeniach opiera się na przykład terapia psychodynamiczna, która jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej dostępnych form leczenia zaburzeń psychicznych w Polsce. To także jedna z kilku form psychoterapii, na które można uzyskać refundację w naszym kraju.

*Judith Herman. Przemoc, uraz psychiczny i powrót do równowagi


 

Źródło: odkrywcy.plfreudwieczniezywy.com.pl