Go to content

Dzień Kryzysu Mężczyzny

Tekst z bloga Wstepniak.pl.

Kiedy jest ten dzień? Ja w pracy życzenia i czekoladę dostałem w czwartek, więc uznajmy, że to ten dzień, a nie 19 listopada, który jest uznawany za Międzynarodowy Dzień Mężczyzn. Kiedykolwiek zresztą by nie był, to najważniejsze jest to, co w zasadzie powinniśmy świętować?

W przypadku Dnia Kobiet sprawa jest prosta. Część facetów ma okazję być miłym przynajmniej raz w roku. Inni zapominają o tym dniu przez co ściągają na siebie gniew partnerek. Co zresztą jest zastanawiające, bo przecież „nikt nie obchodzi tego komunistycznego święta”. A kobiety? Wlewają na Facebooka zdjęcia kwiatów z życzeniami wszystkiego dobrego „dla Was kochane”. Generalnie jest miło. Obiekt oraz treść świętowania jest znany i powszechnie akceptowany. Kobiety. Bez nich świat byłby nudny jak pulpa. A co świętujemy w przypadku Dnia Mężczyzny?

Im dłużej żyję i więcej widzę, tym częściej mam przekonanie, że to święto jest coraz bardziej grzecznościowe, kurtuazyjne. To trochę tak, jakbyś dostawał od babci co roku ten sam szalik na Święta. Jak reagujesz? Oczywiście dziękujesz i zachwycasz tak niesamowitym prezentem, bo kochasz babcię. Przenosząc tę analogię do Dnia Mężczyzny. Ty jesteś babcią, a kobiety dziękującymi.

Bo jaki jest mężczyzna dzisiaj?

Nie wiem, jaka jest moda teraz, ale za swojego nie tak długiego życia przeżyłem modę na bycie facetem wg następujących wzorów: Beverly Hills 90210, macho, trochę menel, metroseksualny, hipster, drwal, książę. Ten ostatni jest wymysłem Na Temat, więc nie traktuję go poważnie. Jestem też przekonany, że zapomniałem o kilku, ale nawet zliczając te powyższe, mam ich aż sześć. Dołujące w tym jest to, że każdy z nich jest ikoną totalnego zniewieścienia. Tak. Wiem, że to styl, strój i widzę tylko to, co na zewnątrz, ale też słyszę, jak mężczyźni teraz rozmawiają i z czym mają problem.

wstepniak_dzien_kryzysu_mezczyzny_2

Jakiś czas temu będąc w IKEI jedna z pań pracujących dla Szwedów tłumaczyła dżentelmenowi, jak powinien zainstalować prowadnicę do podwieszenia firan. Kiedy padło „wystarczą kołki rozporowe”, jego twarz została poddana takiemu bezwładowi, że było mi go autentycznie żal. Mim po latach treningu nie uzyskuje takiego efektu.

Inny przykład. Mój kolega wynajmuje mieszkanie trenerowi personalnemu. Chłop jak dąb. Macha hantlami, jak gimnastyczka wstążką. Pewnie bije jakieś rekordy w ekstremalnym dociążaniu ciała przy przysiadach. Żurnal. Co go pokonuje? Poprawa umieszczenia gniazdka w ścianie. Serio. Operacja polegająca na przekręceniu raz w jedną raz w drugą stronę 3-4 śrubek rozkłada go na łopatki. No, ale na okładce Men’s Health by się znalazł. Dramat.

Generalnie mam wrażenie, że teraz coraz częściej nie stawiamy czoła problemom. Nie chcę epatować porównaniami do naszych przodków, którzy lata temu chwytali za broń i stawiali czoła najeźdźcy, bo to sytuacji ekstremalna i dopiero mierząc się z nią widać siłę charakteru. Odpuszczanie jest widoczne na każdym kroku. Nie idzie mi w pracy – odchodzę, jest tak dużo ofert, że szybko coś znajdę. Większa kłótnia w związku – dziękuję bardzo, na razie. I moje ulubione: kohanie nie mogłem kópić hoinki, bo wszedłem w kałórzę i zmoczyłem bót. Otacza mnie tak wielu dyslektyków, osób dotkniętych dysortografią… Mają na to papier. Kiedyś to się leczyło cięższą pracą ze słownikiem, zeszytem i piórem, no ale teraz to choroba nieuleczalna. To samo ze zwolnieniami z WF-u.

Do tego dochodzi jeszcze jeden typ faceta – coraz bardziej agresywnego. Wobec partnerki wyzywając ją od najgorszych, kiedy ta porozmawia z innym facetem. Wobec innych ludzi… kompletnie bez powodu. Tym jednak chciałbym się zająć przy okazji innego wpisu, bo to temat-rzeka.

Podziwiam kobiety. Podziwiam swoją, że ma do mnie tak wiele cierpliwości. Ja mimo świadomości wszystkiego, o czym piszę, sam codziennie mierzę się z odnajdowaniem swojego miejsca w świecie coraz silniejszych kobiet i coraz to innych oczekiwań. Jeżeli też tak masz, to nie mam rady. Wiem tylko, że pomaga rzecz najmniej doceniana – myślenie. Polecam. Ja codziennie staram się, żeby przestrzeń między uszami dominowała w procesie podejmowania przeze mnie jakichkolwiek decyzji. Czasem daję jej więcej czasu.

Pod rozwagę.