Go to content

Co za dużo to niezdrowo, czyli o publicznym (i wylewnym) okazywaniu sobie uczuć

Fot. iStock/teksomolika

Przyszła wiosna, a wraz z wiosną przybylo zakochanych na parkowych ławkach, w alejkach i w autobusach. Stan zakochania jest cudowny, okazywanie sobie czułości i uczucia to wspaniałe, umacniające związek gesty. Przyznajcie jednak, że kiedy uczucia wymykają się spod kontroli, namiętność uderza do głowy, a do domu jeszcze daleko, robi się niezręcznie (zwłaszcza obserwatorom). Przed wami krótka ściągawka z dopuszczalnych publicznie form okazywania sobie uczuć.

♥ Trzymanie się za ręce

Trzymanie się za ręce w miejscach publicznych, po to, by czuć swoją obecność, czy po to, żeby odprowadzić ukochaną osobę w jakieś miejsce, albo pomóc jej gdzieś wejść, jest oczywiście dopuszczalną publicznie formą okazania uczucia.

♥ Całowanie

Jako powitanie, czy pożegnanie (i pod warunkiem, że nie przybiera form laryngologicznych – z wzajemnym obmacywaniem sobie migdałków za pomocą języka) jest standardową i dopusczczalną formą okazywania miłości i przywiązania (choć w sytuacjach zawodowych, gdy pracujecie razem, bywa niemile widziane).

♥ Miłosne wyznania

Te dwa magiczne słowa to milowy krok w każdej relacji, stanowią bardzo osobiste wyznanie i nie powinny padać w  miejscach publicznych. Wyjątkiem są radosne lub bardzo emocjonalne wydarzenia. 

♥ Zdrobnienia

Naprawdę, pani w urzędzie naprawdę nie musi wiedzieć, że ty jesteś jego misiaczkiem, a on twoim muffinkiem. Zdrobnienia i spieszczenia zachowujemy dla siebie i ograniczamy do sytuacji „domowych”, lub rodzinnych.

♥ Pieszczoty

Niedopuszczalne w miejscach publicznych (wyjątkiem są delikatne gesty, takie jak pogłaskanie po policzku). Wkładanie ukochanej lub ukochanemu ręki pod bluzkę, nawet kiedy jest już bardzo gorąco to widok, którego należy oszczędzać innym, ze względu na szacunek – do swojego partnera, to otoczenia i do naszej miłości. To samo dotyczy wzajemnego dokarmiania się w restauracji.

Udanych randek z ukochaną osobą 🙂