Go to content

Drugiej takiej nie będzie. Świat wierzy w Michelle Obama

Michelle Obama
Fot. Screen z YouTube G Sasha Martin

Kiedy dwa lata temu moja znajoma, socjolog, podróżowała po najmniejszych miejscowościach na południu naszego kraju, robiąc badania do swojej pracy doktorskiej, w Polsce trwała kampania wyborcza. W małej, podkarpackiej wiosce, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą, doktorantka odbyła rozmowę, o której opowiadała po powrocie do Warszawy.

Pewnego dnia, w sklepie spożywczym (takim, w którym można kupić wszystko, także „na zeszyt”), starszy mężczyzna zapytał ją na kogo będzie głosowała. Zanim zdążyła odpowiedzieć, usłyszała od niego: „Nam to potrzebny taki Obama, ale bardziej to taka Michelle. Nie ma takiej drugiej kobiety. Ona powinna być u nas prezydentem. Zrobiłaby ze wszystkim porządek”. Dziwne to było doświadczenie, lekko surrealistyczne, ale starszy pan miał rację. Drugiej takiej pierwszej damy, świat długo nie będzie miał, a już o pani prezydent, która klasą dorównywałaby Michelle Obamie, możemy pewnie pomarzyć. Choć pewnie byłaby to dla świata nie lada szansa.

Młodość

Michelle Obama urodziła się 17 stycznia 1964 roku w Chicago, w niezbyt zamożnej rodzinie. Jej ojciec pracował w kotłowni przy stacji uzdatniania wody i był działaczem Partii Demokratycznej. Mama  Michelle zajmowała się domem. Przyszła Pierwsza Dama dorastała dzieląc salon ze swoim starszym bratem, Craigiem.

To był dobry, ciepły dom, w którym celebrowano wspólne posiłki i czas spędzany razem. Takie właśnie dzieciństwo ukształtowało Michelle.

Pomimo dość skromnych warunków i odczuwalnej wówczas segregacji rasowej, Michelle z wyróżnieniem ukończyła szkołę w Princeton, a potem studia (wydział prawa na Harwardzie). Szybko zaczęła pracę w kancelarii prawniczej w rodzinnym Chicago. Tam również poznała swojego przyszłego męża.

Miłość

Istnieje zabawna dykteryjka, mówiąca o tym, że kiedy Michelle pierwszy raz zobaczyła Baracka na zdjęciu, zupełnie nie przypadł on jej do gustu. Miała podobno stwierdzić, że… ma za duży nos. Kiedy zaprosił ją na randkę, za pierwszym razem dała mu kosza, uważając tę propozycję za niewłaściwą (ze względu na łączące ich relacje zawodowe). Barack jednak nie poddawał się. Zanim Michelle zgodziła się w końcu na wspólne wyjście, poprosiła swojego brata, żeby zabrał Baracka na boisko koszykówki. W rodzinie Michelle mówiono, że najwięcej można powiedzieć o czyimś charakterze, kiedy sprawdzi się go na boisku. Test musiał wypaść pomyślnie, bo do romantycznego spotkania w końcu doszło, a między Michelle a Barackiem zaiskrzyło. Randka zakończyła się długim, romantycznym spacerem.

Przyszły mąż oświadczył się Michelle w restauracji w Chicago, zaskakując ją pierścionkiem ukrytym w… deserze. Ślub wzięli w październiku 1992 roku, a pierwszy taniec zatańczyli do niezapomnianego utworu „Unforgettable” Nat King Cole’a. Córki Obamów – Malia i Natasza przyszły na świat w 1998 i 2001 roku.

Małżeństwo Michelle i Baracka uchodzi za niezwykle szczęśliwe – choć dynamiką przypominające „włoski związek” – i nie szkodzą mu plotki – nawet te o rzekomym romansie Baracka Obamy z Beyonce Knowles.

Życie zawodowe Pierwszej Damy

Kariera zawodowa Michelle nabierała tempa. Marząc o służbie publicznej, rozpoczęła pracę jako asystentka burmistrza Chicago, a następnie zatrudniła się w szpitalu przy uniwersytecie chicagowskim. Początkowo zdecydowanie sprzeciwiała się karierze politycznej męża i długo trwało, zanim zdecydowała się poprzeć jego decyzję o kandydowaniu do Senatu. A kiedy w 2008 roku Barack Obama zwyciężył w wyborach prezydenckich, Michelle postawiła mu dwa warunki: musi rzucić palenie i obiecać, że będzie spędzał co najmniej jeden dzień z rodziną. Świat szybko oszalał na punkcie nowej Pierwszej Damy. Jej kobiecy i elegancki styl porównywano do stylu Jackie Kennedy. Vanity Fair umieściło Michelle wśród „10 najlepiej ubranych ludzi na świecie”, a magazyn „02138” na 9 miejscu w setce najbardziej wpływowych studentów Harvardu. Jednak do ludzkich serc trafiła przede wszystkim swoim bezpretensjonalnym, autentycznym stylem bycia, emocjonalnymi przemówieniami (Michelle jest doskonałym mówcą) i działalnością charytatywną (zainicjowała przede wszystkim ogólnonarodowy program do walki z otyłością). 

Szanse na prezydenturę            

Poparcie społeczne dla Michelle Obamy sięga obecnie 72 % i jest to prawdziwy fenomen. Skąd takie zaufanie? Może stąd, że Pierwsza Dama zawsze starała się trzymać z daleka od „brudnej kampanii”, mimo, że otwarcie poparła kandydaturę Hilary Clinton. Może stąd, że odważnie broniła godności i prawa kobiet do bycia szanowanymi obywatelkami swojego kraju. A może stąd, że potrafi w prosty i szczery sposób mówić o swoich obawach dotyczących przyszłości Ameryki i jej obywateli. Nie na darmo obserwatorzy nazywają ją „uosobieniem różnicy miedzy szczerością a wulgarnością”.

Amerykanie marzą skrycie o Michelle w roli przyszłej pani prezydent, Europa marzy o przywódcy z taką charyzmą.

Obama emanuje autentycznością,  kiedy drżącym głosem punktuje mizogonizm Donalda Trumpa, lub obiecuje młodym ludziom, że „zawsze będzie przy nich”. Póki co zapowiada jednak, że nie zdecyduje się na kandydowanie w następnych wyborach prezydenckich. Zamiast tego obiecuje młodym Amerykanom:  Wiedzcie o tym, że będę przy was. Będę wam kibicować. Będę pracować, by was wspierać. Do końca mojego życia.

A oni wiedzą, że ich nie zawiedzie.