Go to content

A – jak alimenty, czyli alfabet świeżej rozwódki

Fot. iStock/AleksandarNakic

Alimenty są jak wrzód na tyłku każdego mężczyzny, który rozstaje się z matką swoich dzieci. Do dzisiaj nie zbadano, co ich tak boli najbardziej, portfel, czy duma. (celowo pomijam przypadki, kiedy to rozwódka musi płacić alimenty, bo całe życie dziada utrzymywała i musi zapewnić mu godne warunki, do jakich go przyzwyczaiła).

Cóż więc jest takiego niewygodnego w tej, jakże bolącej sprawie?

Ojciec moich dzieci, z którym się rozstawałam twierdził, że alimenty płaci się tylko kobietom lekkich obyczajów, więc żeby go nie ranić używałam słowa – mecenanty , od słowa „mecenas” – patron, opiekun.

W ogóle uważam, że rozprawa alimentacyjna, jest swoistego rodzaju przypowieścią o człowieku, który odchodzi… „Po alimentach ich poznacie” – rzekłabym nawet. W tej jednej sumie, wyszarpywanej z gardła facetowi, któremu urodziłaś dzieci, jest coś odbierającego godność nam, kobietom, które zostają z całym tym gównem po rozstaniu. Niebywałe jest również ich przekonanie, że to pieniądze, które rozpuścimy na waciki i inne własne przyjemności, bo przecież sumy są to zawrotne, a my już do 18-tego roku życia będziemy dzieci karmić zupą z proszku i podrzucać sąsiadce na wakacje, wysyłając fotki z parówkami znad morza. Zadziwiający jest również wyraz ich twarzy, kiedy pierwszy raz dostają podsumowanie wydatków, jakie ponosimy każdego miesiąca na dziecko. – Co to jest? Jedna para spodni kosztuje 80 złotych?? I nie wiesz, czy masz się śmiać, czy płakać, czy nie machnąć ręką na te całe alimenty dla świętego spokoju. O nie, drogie Panie po rozwodach, nie ma świętego spokoju, nic takiego nie istnieje. Ja po czterech latach od „rozwodu” spokój mam tylko wtedy, kiedy mój były „mąż” kłóci się ze swoją obecną kobietą. Zabawne są te zwroty akcji, ale o tym w kolejnym odcinku

Ja nie dopilnowałam sprawy alimentów przy rozstaniu, bo uwierzyłam w dobrą wolę i stwierdzenie – „będę płacił za szkołę”. „Będę płacił za szkołę” dzisiaj bowiem oznacza: opłać obiady, zajęcia dodatkowe, opiekę na świetlicy… No i tak obcinał z roku na rok, a ja tylko z wezwań do zapłaty orientuję się, ile jeszcze dołożyć. Opłacam wszelkie „bieżączki”, dlatego tatusia stać na zakup kilku markowych rzeczy w roku i wakacje zagranicą. Z pewnością nie jest po równo, a już z pewnością nie według potrzeb.

Im bardziej starałam się być w porządku, tym więcej gnoju leciało na moją głowę. I wtedy mnie olśniło. Jeśli już dostaję za wszystko, jak leci, to przynajmniej niech będzie wiadomo za co! Przede mną kolejna rozprawa alimentacyjna i postanowiłam pójść na całość. Kujcie drogie Panie żelazo, póki gorące. Zdanie na swój temat i tak znacie, bo przecież znacie. Była teściowa: „Zawsze była pazerna”, były mąż: „Tylko pieniądze są dla ciebie najważniejsze”, obecna kobieta byłego męża: „Dziwię się, że nie ma w sobie za grosz godności”. Brzmi znajomo? Dlatego nie odpuszczajcie żadnej złotówki, honor zakopcie razem z pamiątkami z małżeństwa (ok, ślubne zdjęcie na pamiątkę dla waszych dzieci może zostać) i zalejcie cementem. Wiem, co piszę.