Go to content

Dlaczego wpadamy w sidła ślepej miłości, a potem cierpimy w nieudanych związkach?

Fot. iStock / AleksandarNakic

Powiedzmy sobie szczerze, że wszystkie porady dotyczące związku – jak być szczęśliwym, jak stworzyć udany związek nie mają sensu, gdy od samego początku wybieramy niewłaściwego faceta. Trudno jest zamienić coś, co z góry skazane jest na przegraną, na zwycięstwo. Nikogo nie zmusimy do zmiany, do tego, by czuł, tak jak my byśmy chciały.

Zakochujemy się w facetach, bo odurza nas chemia, często także aura niedostępności. Przekonujemy same siebie, że kochamy na zabój, że on jest tym jedynym bez którego nie wyobrażamy sobie życia.

Tyle tylko, że potem pojawiają się problemy – pytania, łzy, wątpliwości, niepewności i lęki. Ale jest za późno, bo już macie dzieci, bo wzięliście ślub i nie jest wam już tak prosto z tego związku się wyplątać.

Zobaczcie dwie sytuacje, pewnie znajome dla każdej z nas.

Spotykasz kogoś, coś klika i nagle wydaje ci się, że jakaś obca siła nad tobą zapanowała. Już po jednym spotkaniu nie możesz tego faceta wyrzucić z głowy. Próbujesz myśleć o innych rzeczach, ale nic nie działa. Analizujesz, co powiedziałaś, co on powiedział, jak on się zachował, a jak ty.

Cały czas patrzysz telefon sprawdzając czy zadzwonił lub wysłał SMS-a. A jeśli już się odezwie twój żołądek fika koziołki, serce bije jak oszalałe, a ty masz ochotę krzyczeć z radości. Ale chwila – musisz się opanować i pomyśleć, co mu odpisać, żeby było idealnie.

I tak się to ciągnie. Wszystko na wysokim A, nie wiesz czy on już jest pewien, że chce z tobą być, czy to może z jego strony przelotna znajomość. Ale się uzależniasz, rwiesz włosy z głowy na myśl, że to mogłoby nie wyjść. Strach przed odrzuceniem napędza wszystko, co mówisz i co robisz.

Teraz kolejny scenariusz.

Spotykasz faceta, myślisz, że jest miły i sympatyczny, dobrze się wam rozmawia, zostawiasz mu swój numer. I chociaż było miło, nie wpadasz w te sidła. Sprawdzisz pewnie jego profil na Facebooku, z przyjemnością odbierzesz telefon, gdy zadzwoni czy odpiszesz na SMS-a, ale nie będziesz odliczać godzin, gdy on milczy. Nie snujesz wspólnych planów, ale znajomość trwa. Spotykacie się coraz częściej…

Który związek ma większą szansę na przeżycie?

Instynktownie powiedziałbyś pewnie, że drugi. W prawdziwym życiu większość z nas utknęłaby jednak na pierwszym. Dlaczego? Bo pierwszy scenariusz ilustruje wszystko to, co o miłości zostało powiedziane i napisane.

W filmach i romansach miłość jest wielką, wszechogarniającą siłą. Ma ogromne przeszkody do pokonania, ale w końcu zwycięża, bo przecież miłość wszystko zwycięża.

Niezdrowe związki zaczynają się od zaślepienia. Wybuchowa chemia nie może być tym, co stworzy trwały związek. Owszem, może nam dać świetny seks, ekscytację połączoną z euforią – i wtedy rozumiesz, dlaczego miłość nazywają narkotykiem. Tyle tylko, że ta miłość rzadko kiedy jest długoterminowa.

Kiedy cię tak bardzo ciągnie do faceta, nie widzisz w nim zwykłego śmiertelnika, tylko bóstwo i tak pakujesz się w niezdrowe związki. Okej, można to wyjaśnić teorią Imago, czyli obrazu. Dlaczego przyciągasz narcyzów, facetów, przy których zawsze czujesz się niewystarczająco dobra? Ponieważ w dzieciństwie rodzice zakorzenili w tobie to uczucie. A teraz ty za wszelką cenę chcesz udowodnić sobie, że jest inaczej wiążąc się z facetem, który traktuje cię dokładnie tak, jak rodzice.

Jeśli twój ojciec był bardzo krytyczny, może cię ciągnąć do takich mężczyzn, bo próbując zdobyć ich miłość i aprobatę, chcesz wyleczyć się z bólu odrzucenia przez ojca. Decyzje te nie są świadome, zdarzają się bardzo głęboko pod naszą powierzchnią, w obszarach, do których nie mamy łatwego dostępu.

Na poziomie świadomym możesz uważać na to, co on mówi, ale na tym nieświadomym obserwujesz jego język ciała, ton, sposób, w jaki mówi, czy nawiązuje z tobą kontakt wzrokowy. I jeśli twoja podświadomość znajdzie coś znajomego w tym facecie, co przypomina ci nierozwiązany ból z przeszłości, od razu popchnie cię w jego stronę, a ty nie będziesz mieć pojęcia, jak to się właściwie stało, że wylądowałaś z nim w łóżku.

Zauroczenie jest niebezpieczne, bo zakochujesz się w obrazie, a nie w prawdziwym facecie. Stawiasz go na piedestale i zdajesz się nie zauważać jego wad. Żeby go zdobyć nie jesteś autentyczna w swoich reakcjach, rozpaczliwie zależy ci na jego aprobacie, tracisz poczucie własnej wartości, bo skupiasz się na tym, jak on ciebie odbiera.

Tymczasem zdrowe związki budują się powoli. Zaczynają się zazwyczaj od wzajemnego zainteresowania i przyciągania, które rośnie z czasem, a nie wybucha nagle jak supernova. Tylko, że nas to nie kręci. My chcemy tego dramatu jak w filmie, tej niecierpliwości wyczekiwania, kiedy on się odezwie. Chcemy motyli w brzuchu, strzału amora, chcemy to poczuć tu i teraz. A prawdziwa miłość przychodzi ostrożnie, słucha uważnie, pozwala sobie na obiektywizm, początkowo nie jest ufna, bo nie chce, by ktoś ją zranił

Chcesz zdrowego i szczęśliwego związku? Daj się spalić namiętności, wejdź w tę pełną pożądania relację, weź z niej co najlepsze dla ciebie, ale pamiętaj – nie wiąż się z tym facetem nim nie poznasz go bliżej, nim nie spadną ci różowe okulary. Masz prawo poczuć tę iluzję miłości, którą nas karmią. Ale umów się drugi i trzeci raz z facetem, z którym dobrze ci się rozmawiało, który słucha tej samej muzyki, też lubi chodzić po górach i zaproponował, żebyście razem zapisali się na kurs wspinaczkowy,

Wbrew pozorom to właśnie on może okazać się miłością twojego życia.