Go to content

Coś o kocie, Salomonie i ambonie – czyli co mnie dzisiaj wku*wia

Fot. iStock / lolostock

Zawsze było tak, że to co globalnie dzieje się w naszym kraju średnio mnie obchodziło. Jakoś tak mało rzeczy chyba robiło na mnie piorunujące wrażenie, żeby się jakoś specjalnie podniecać tym, co oni tam w sejmie wyprawiają. Dzisiaj zastanawiam się, czy to tamci byli tak sprytni, czy to ci są tak bezczelni, że robią wszystko, co im się żywnie podoba na naszych oczach.

Czasami sobie myślę: „weź babo wyluzuj, dawaj na wstrzymanie, a niech sobie pieprzą te swoje farmazony, przyjdzie kto inny, pewnie będzie robił to samo, ale może z większą klasą chociaż, że wstydu na cały świat nie będzie”. No więc odwracam, kota ogonem – o kurczę, nie, nie TEGO akurat kota TAMTEGO pana. Tylko jakiegoś burka, co to pozwoli spojrzeć na całość z innej jednak perspektywy, bo że narzekać umiemy, to przecież nikogo przekonywać nie trzeba, a szukać pozytywów. A co tam, nie raz z motyką na słońce się wybierałam, to i tym razem spróbuję. W końcu co ja tam mam do stracenia.

„Co tam panie w polityce”

Jakby nie było, nigdy nie dyskutowaliśmy tyle o polityce, co teraz. Nawet nad zimnymi nóżkami i 50-tką czystej w doborowym tanecznym towarzystwie przewinie się „co oni tam wyprawiają”. No nie ma mocnych polityka w  końcu weszła pod nasze strzechy i już nikt nie mówi: „a co mnie to obchodzi”, bo nagle kurde obchodzi. Tak obudzić w społeczeństwie pasję do polityki – szacun.

O co chodzi z tą demokracją

O matko – społeczeństwo nam biją. Nagle wyszliśmy na barykady, rozłożyliśmy parasolki. Już nie tylko rolnicy blokują drogi, górnicy palą opony pod sejmem, ale łączymy się w międzynarodowym ruchu demokracji – która pokazuje nam środkowy palce mówiąc: „Wy swoje, a my i tak swoje, tyle jest warta ta wasza demokracja”. Trzeba umieć tak dosadnie i wprost powiedzieć, co się naprawdę czuje.

Jak trwoga to do Boga

Chociaż – nie, przepraszam. Właściwie to przecież nie o Boga chodzi. Tylko o instytucjonalność, którą uczynili z religii. Bo okazuje się, że wszystko jest na sprzedaż. Że kupczyć można wiarą i nadzieją na lepsze jutro, że za sznurki decydowania o kobiecym życiu mogą decydować ci, którzy o kobietach – sorry guys – wiedzą najmniej, a właściwie tyle, co nic. No chyba, że prowadzają się z gospodyniami. To spoko, chyba… A jak ktoś ma do jakichkolwiek decyzji rządu wątpliwości, to ksiądz z ambony chętnie wytłumaczy, o co chodzi.

Kłócącymi łatwiej sterować

Tak się właściwie zastanawiam, czy nikt tego nie widzi. Że to kij w mrowisko wsadzany co chwilę ma nas pogrążyć w dyskusjach o tym, czy ateista jest gorszy od katolika, czy może na odwrót. Czy matka samotna to jednak na pomoc państwa nie ma co liczyć, a rodzina z jednym dzieckiem, to żadna rodzina. No i czy ważniejsze jest życie od tego jeszcze nienarodzonego, czy tego, które jest, i walczy ze swoją niepełnosprawnością. Aaa no i o to, czy pigułka antykoncepcyjna to samo zło i źródło kobiecej rozpusty, że o aborcji już w ogóle nie wspomnę. Wszyscy dyskutują, jeden drugiemu urąga, obraża, wymachuje swoimi poglądami przed nosem nie mając zamiaru słuchać cudzych, bo jego są najpierwsze, najlepsze i najważniejsze. A jak chcecie się kłócić – proszę bardzo. Wy się kłóćcie a my swoje robić będziemy.

Z pustego – ch*j – Samolon nie naleje

Ale są tacy, którzy naleją, bo oni muszą wiedzieć jak rozdając pieniądze na prawo i lewo (i chwała im za to). W końcu 500 zł na dziecko, 4000 zł za urodzenie śmiertelnie chorego dziecka (samo wprowadzenie ustawy to koszt ok. 157 mln złotych), ekshumacje (10 mln), reforma oświaty, obniżenie wieku emerytalnego. Oj można by było wymieniać i wymieniać. Jest jeszcze przecież kara za nieprzyjęcie uchodźców, którzy do nas wcale nie chcieli przyjść, bo mamy opinię kraju przesiąkniętego rasizmem, gdzie brak tolerancji, a kościół trzęsie się, że jednak rodzina na 10 000 ludzi sprawi, że wszyscy przejdą na islam. No ale skoro ostatnio wiara=pieniądze za chrzciny i pogrzeby, to czemu tu się dziwić. Ci co wierzą naprawdę – a znam takich, oj znam – przyjęliby każdego z otwartymi rękami, a nie grozili wodą święconą z ambony i straszyli szatanem. Chciałoby się czasami powiedzieć – ten rodzaj katolicyzmu gorszy niż fanatyzm. Choć co niektórzy nadal chcą jedynie islam cechować fanatyzmem.

A wszyscy i tak mają nas w d*pie

O tym każdego dnia możemy się przekonać. My swoje, a ktoś inny swoje. I tu nawet nie ma racji ten co głośniej krzyczy. Można krzyczeć tysiącami głosów i co to zmieni.

Jakieś tam „nie zgadzamy się”, „protestujemy”, „nie chcemy”. Phi. Sobie gadać możemy, a pod przykrywką nocy przejdzie ta czy inna ustawa, a my rano obudzimy się z ręką w nocniku. W końcu czasami spać musimy, oni jak widać niekoniecznie.

Wku*wia mnie to wszystko na maksa. I to nie chodzi o to, ze to akurat ta partia, co ludzie. Koty naprawdę tylko teoretycznie dla własnych potrzeb przewracam do góry nogami, ale wkurza mnie to, że nic nie można zrobić. Można czekać, aż sami sobie podłożą minę za miną i znikną… Tylko kto będzie sprzątał ten cały syf?

P.S. Złożyłam jednak wniosek o paszport… Pani w okienku powiedziała, że ostatnio ich sporo w urzędzie…