Go to content

„Córka ma dziewczynę, dziadek umawia się na randki w internecie, kuzyn nie chce mieć dzieci”. Współczesne zmiany w modelu polskiej rodziny

Fot. iStock / davidf

Moja córka ma dziewczynę

– Mam trójkę dzieci, Aldonka jest najmłodsza – opowiada Ilona. To trochę trudne dziecko, buntowniczka z wyboru, chociaż z nauką to kłopotów nigdy nie miała. Tylko taka uparta zawsze była, na swoim wszystko stawiała. Ja to zapracowana, czasu mało dla niej miałam, to moja jedyna córka, dwaj pozostali to chłopaki, oni już swoje rodziny mają. Aldonkę to często do roboty goniłam, a to zmywanie, a to prasowanie, bo chałupa roboty zawsze pełna była. Męża sobie znajdziesz będziesz przygotowana, zawsze jej tak powtarzałam. A ona mi na to, że męża to w życiu, i pod nosem się wtedy uśmiechała. A teraz się okazuje, że ona wcale nie żartowała.

Aldona ma dwadzieścia dwa lata, od dwóch mieszka ze swoją dziewczyną. Nie zawsze miała takie upodobania, kiedyś nawet przez niemal rok chłopaka miała. Pracuje w niewielkim barze. Marlena –  jej dziewczyna to jeszcze studentka, kierunek malarstwo, urodzona artystka. Poznały się na przystanku Woodstock, obie w ochronie wtedy dorabiały. Miłość od pierwszego wejrzenia, tak o tym opowiada Aldona.

– Jak Aldonka poznała Błażeja to myślałam, że im się poukłada. On był dobry chłopak, pół roku niespełna, a on już z pierścionkiem jej się deklarował. Ale ona gdzie tam, chwile jeszcze wytrzymała, i chłopaka pognała. Do miasta się wyniosła, z koleżanką zamieszkała. Myślałam, że młoda jest, że chce się wyszaleć, wyszumi się i poważnie o życiu będzie myślała. No i klops, bo ona się zakochała. Moja córka z dziewczyną sobie życie układać chciała.

Córka Ilony swoje upodobania ukrywała przez niemal rok. Potem była komunia w rodzinie i dostała zaproszenie z osobą towarzyszącą. Matce oznajmiła, że pójdzie z Marleną. Na słowa Ilony, że z koleżanką to nie wypada odpowiedziała, że to nie koleżanka, że to dziewczyna. Kobieta wówczas struchlała.

– Załamałam się, myślałam, że zwariuję. Moja córka jest lesbijką, te słowa ledwo przechodziły mi przez gardło. Nie powiem, kiedyś to widziałam jakieś ich zdjęcia, przez chwilę nawet tą myśl do siebie dopuszczałam. Ale znałam taki mit lesbijki, że jak jedna kobieca, to druga męska dla odmiany. A one obie śliczne, ładne. Długie włosy, dziewczęce ubrania no i obie się malowały.

Ilona jak większość rodziców homoseksualnego dziecka zadawała sobie jedno pytanie – w którym miejscu popełniła błąd. Obwiniała siebie, że może to dlatego, że Aldona wychowywana była bez ojca, bo ona rozwiodła się jak mała miała cztery lata.

– Dziś już to zaakceptowałam, Marlena była u nas na święta, nawet zanocowała. Najbardziej bałam się reakcji otoczenia, takiego strachu przed oceną, bo co ludzie powiedzą. Boję się o nią, to mała mieścina. Nie chcę, żeby była wykluczona, żeby palcami ją wytykano. Jesteśmy rodziną, musimy się wspierać. Moi synowie myślą, że ich siostra ma fanaberię, nie akceptują takiego stanu. Ale ja jestem jej matką, wiem jak ważna jest miłość innych i tolerancja. Ja jej nie zostawię. Zawsze będę przy niej. Przecież to, że ktoś ma chłopaka albo dziewczynę w dzisiejszym społeczeństwie staje się coraz bardziej normalne. To jej życie i jej wybory. To ona decyduje.

Dziadek umawia się na randki w internecie

Karolina i Damian powiększenie rodziny planowali od dawna. Oboje pracują w korporacjach, praca pochłania im mnóstwo czasu. Kiedy na teście ciążowym zobaczyli upragnione dwie kreski, ojciec Damiana właśnie przechodził na emeryturę. Młode małżeństwo było przekonane, że pan Stefan zajmie się wnukami, bo Karolina była w ciąży mnogiej.

– Teść był nauczycielem, wuefistą, zawsze miał super kontakt z dzieciakami. Uznałam to za świetny zbieg okoliczności, moja ciąża i jego emerytura. Współczułam nawet moim znajomym, wydawali krocie na zatrudniane nianie albo prywatny żłobek. Nas ten kłopot miał nie dotyczyć w ogóle.

Którejś niedzieli podczas luźnej rozmowy w czasie obiadu Damian powiedział ojcu, jakie mają względem jego plany. Jakież było ich rozczarowanie, kiedy pan Stefan nieco oponował.

– Byłam zaskoczona – mówi Karolina. Teść oznajmił, że bardzo się cieszy, że nam gratuluje, ale na pomoc w dużym zakresie może zwyczajnie czasu nie mieć. Planował szereg wyjazdów, od zwiedzania Kazimierza nad Wisłą, po pieszą wycieczkę po Trójmieście, wspominał coś o Bangkoku nawet.

– Młodzi to myślą, że jak człowiek stary, to już tylko kapcie i telewizor – pan Stefan włącza się do naszej rozmowy. Kiedyś ludzie jeździli do sanatorium, tam można było kogoś poznać i wtedy się życie na nowo układało. Teraz jest internet, jest moc, czasem to się śmieję, że szkoda, że nie da się cofnąć czasu, chętnie bym znalazł się teraz w gimnazjum – serdecznie się uśmiecha. Mam Facebooka, mam konto na różnych portalach, poznaję miłe panie, rozmawiamy na każdy temat. Z jedną łączy mnie pasja do podróży, późną jesienią się do Tajlandii razem wybieramy.

Młodzi mówią, że już zaakceptowali tryb życia teścia. Choć gdzieś z tyłu głowy mają takie marzenie o podtrzymaniu modelu wielopokoleniowej rodziny. Pan Stefan chodzi na uniwersyteckie zajęcia dla seniorów i na basen. Uwielbia czytać książki Lema i słuchać audiobooków z gatunku horroru lub thrillera.

– Fajnie, że jest tyle możliwości dla ludzi starszych. Absolutnie tego nie neguję. Mieliśmy trochę inne plany, ale odkąd pięć lat temu teść owdowiał to nawet się żeśmy trochę martwili, jak mu się to życie poukłada. Nasze dzieciaki chodzą do żłobka, ja zrezygnowałam z nadgodzin. Wnuki muszą zadowolić się obecnością dziadka, kiedy ten dysponuje akurat wolnymi weekendami. A proszę mi wierzyć, nie często tak bywa – uśmiecha się Karolina.

Kuzyn nie chce mieć dzieci

Na każde pytanie o powiększenie rodziny Marcin reagował histerycznym śmiechem. Zarzekał się, że ich ‘ten problem’ nie dotyczy. Dziecko? Nie – dziękuję. Dzielnie wraz z żoną znosili wszelkie umizgi i dopytywania rodziny. W końcu Ewa z rodzinnych spotkań zupełnie zrezygnowała.

– Ludzie czasem nie mają taktu. Albo po prostu nie pomyślą. Ja nie chcę wierzyć, że ktoś by mógł być zwyczajnie złośliwy. Ot, tak się utarło, taki schemat, że jak jest młode małżeństwo, to zaraz powinny pojawić się dzieci. A u nas trzy lata i nic, ani widu ani słychu.

Ewa jest po trzech inseminacjach. Każda okazała się nieudana. Leczy się u najlepszych profesorów, diagnoza – endometrioza i mięśniaki. Żeby było trudniej u Marcina zdiagnozowano słabą ruchliwość plemników.

– Przecież nie będę się każdemu po kolei tłumaczył, że zwyczajnie nie możemy mieć dzieci. Udajemy, że ich nie chcemy. Potem Ewa bardzo to przeżywa. Ale może taki nasz los. Kochamy się, dogadujemy, podróżujemy. Każde z nas pracuje, każde się rozwija. Ewa niedługo będzie kończyć doktorat.

Marcin mówi, że zgubiło ich odwlekanie.

– To jest taki właśnie zgubny model, takie zmiany w modelu współczesnej rodziny. Kiedyś to młodzi jak się zakochali to brali ślub i byleby tylko zarobić na życie, żadna tam kariera. A teraz każdy tylko rozwój osobisty, a czas ucieka.  Nie wiedziałem, że mogą być jakieś trudności, teraz ludzi dopadają różne choroby. Nam lekarz powiedział, że najmłodsi nie jesteśmy, więc czasu mamy raczej mało. Oficjalny komunikat brzmi, że dzieci mieć nie chcemy. Jednak wciąż mamy ogromną nadzieję, że przyjdzie moment, że wszystkich zaskoczymy.