Go to content

Codziennie zrób dla siebie jedną dobrą rzecz. Poradnik hedonistki

Fot. iStock / Petar Chernaev

„Jestem taaaaka zapracowana” A. zaczyna monolog kobiety umęczonej życiem i codziennością. „Dlaczego?” pytam, ale odpowiedź już znam. A. ma dwoje dzieci, to nieważne, że jedno na studiach, a drugie w liceum. A. codziennie wstaje zrobić im śniadanko, kanapeczki, ukochane kakao, potem musi ich porozwozić (bo biedactwa nie mają nóżek), przygotować obiadek. W nocy przywozi ich z imprez ( miasto takie straszne, coś się na pewno stanie, jeśli pofatygują się sami). A. ma również męża, któremu usługuje, i wymagającą mamę wokół której biega jak grzeczna dziewczynka. A mama liczne fochy ma.

Nie byłabym teraz tak złośliwa wobec A., gdyby nie to, że kilka lat temu wzbudzała we mnie ogromne poczucie winy. „A gdzie ty idziesz?”, pytała groźnie, gdy po pracy umówiłam się na kawę z koleżanką. „Dziecko same?!”,  kontynuowała niczym prokurator na rozprawie pt. „Oskarżona chu….owa matka wstać!”.

„No nie, z tatą”, tłumaczyłam się.  „Gdy moje dzieci były małe…”, zaczynała monolog Matki Poświęcającej się.

Na szczęście jakiś czas temu zostałam hedonistką: cieszę się życiem, przestałam wszystko komplikować, a A. nie chce niczego w swoim zmienić. Woli narzekać. Ona jest umęczona, ja nie.

To jest nasz wybór

No po prostu nie mogę schudnąć”, jęczy grubaska. Przyjaciółki podsuwają rozwiązania: zapisz się na fitness (jaki ft? taka gruba?! Wstydzę się), przestań jeść tyle (O Boże, nie mogę, tyle siedzenia w domu i pisania), zacznij biegać ( biegać? zimno się robi, lepiej wiosną zacznę), to może idź na terapię, masz opór, by schudnąć, dowiesz się o co chodzi ( hahahhaaha, po co mi psycholog?!). Przyjaciółki ledwo żywe, z energii wyssane  i wszystko na nic, gówno. No niestety, nic się samo nie zrobi. Szczupły tyłek w większości wypadków sam się nie zrobić, spokój ducha, szacunek do siebie, umiejętność relaksu też. Trzeba chcieć coś zmienić. Uporczywe niedbanie o siebie to – w języku psychologii– autodestrukcja.Tak, autodestrukcja to nie tylko rzeczy skrajne: nałogi, samookoleczanie, tkwienie w złych związkach. To również niedbanie o siebie w codzienności, stawianie innych zawsze ponad siebie, nadmierne poświęcanie się.

Dlaczego to robimy? Według psychologów to niska samoocena czy brak poczucia własnej wartości sprawia, że o siebie nie dbamy. I choć męczy mnie już szukanie przyczyn wszystkiego w dzieciństwie– to niestety tam znajdziemy swoje niskie poczucie własnej wartości. Ktoś nas nie szanował– jak więc mamy szanować siebie, ktoś nie zauważał– jak my mamy siebie zauważać, ktoś bagatelizował nasze potrzeby– my też je bagatelizujemy.

Dorosłość to jednak samoświadomość. Nie dostałam poczucia bezpieczeństwa, radości, umiejętności dbania o siebie w spadku? Sama muszę w sobie wyrobić tę cechę. Inaczej oszaleję, zamęczę siebie i innych. Bo tu też chodzi o innych. Człowiek, który nie robi nic dla siebie jest nieznośny dla otoczenia. Jest wredny, zły, sarkastyczny ( podkreślić właściwe). A nawet jeśli nie – jest po prostu zmęczony. Coraz bardziej. Prędzej czy później zaczyna chorować.

Nie oceniaj się

Odpuszczenie wiąże się z poczuciem winy. Od kiedy zostałam hedonistką zauważyłam, że…. to nie jest modne. Modne jest dawanie sobie rady ze wszystkim, od szóstej rano do nocy na pełnych obrotach. Pani wspaniała zrobi śniadanie, zajedzie się przez cały dzień, w nocy będzie szyła strój na przedstawienie. Dopiero wtedy padnie na łóżko z poczuciem, że wykonała wszystko (czyt. jest wspaniała).

Terapeutka spytała kiedyś moją przyjaciółkę ( Panią Wspaniałą): Ale co, mam teraz pochwalić panią, że jest pani wzorową uczennicą? Bo przyjaciółka  działa, ogarnia, sprawdza się. Nawet zadania na terapię wykonywała perfekcyjnie. Dlaczego to robi? Bo to jej daje moc, siłę, czuje, że dała radę. Sprawia jej przyjemność, że inni mówią: „Na tobie zawsze można polegać”. W jakimś sensie zaspokaja swoją potrzebę kontroli (ogarniam wszystko) i władzy (jestem lepsza od innych, beze mnie wszystko się zawali).

Dopóki to działa– w porządku. Gorzej, gdy zaczynamy czuć się przytłoczone, nieszczęśliwe, zmęczone. Bo życie mija, nam mija, a my…. jak ten chomik w kołowrotku.

Jestem jedną z tych kobiet,która nie chce, żeby mijało ją życie. Nie będę nigdy wolna, bo jestem żoną, matką, córką, przyjaciółką, pracownikiem. Ale mogę być bardziej wolna niż kiedyś. Mogę szanować siebie, mogę mówić „nie”. Być tam gdzie chcę, a nie w jakimś „nigdzie”.

W nigdzie jest smutno

Nigdzie jesteśmy, gdy mamy związek w którym nie jesteśmy szczęśliwe (ale poświęcamy się dla niego), gdy mamy pracę, która nas męczy (ale mówimy, że inni mają gorzej i jest kryzys). Nigdzie jest wszędzie tam, gdzie nie chcemy być, a jesteśmy. Często z powodu siebie. Bo nie potrafimy odmówić koleżance (chcemy sprawić jej przyjemność i dlatego umawiamy się nocą, choć ledwo same żyjemy), teściowej, szefowej.  Robimy przyjemność wszystkim, nie robimy przyjemności sobie. Bo to, Boższ, to taki egoizm. Dodajmy do tego to, że w naszą cholerną tradycję wpisane jest cierpienie. Wyszłaś źle za mąż? Cierp. Masz kiepską pracę? To etat. Ilu z nas słyszało od rodziców (szczególnie matek) magiczne słowo: fruń, działaj, bądź odważna, jeśli będziesz szczęśliwa inni też będą? Raczej niewiele. No to nauczyłyśmy się, że kobiecość to jest uciemiężenie, poświęcenie, wysiłek. Masakra.

Nie mogę tego już słuchać. Nie dlatego, że jestem wredną suką. Ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego moja wspaniała koleżanka chodzi jak trusia wokół męża despoty i tylko myśli jak mu uszczęśliwić życie. A dlaczego on nie myśli o jej życiu? Nie rozumiem, dlaczego M. nadskakuje dzieciom, a one potem szklanki wody nie chcą jej przynieść? Gdzie jest szacunek do siebie, poszanowanie własnych granic?

I naprawdę można się zmienić. I można nie mieć poczucia winy. To jest samoświadomość, która– owszem– na początku bywa bolesna. O wow, nie jestem kombajnem. Ale za nią przychodzi spokój– no nie jestem. I co z tego? Mam mnóstwo innych zalet.

Nie szalej

Moja mama mawia, że egoistą trzeba się urodzić. I ja się do tego urodziłam wspaniale (to właśnie jest to wsparcie, gdy uczymy się, że dobrze myśleć o sobie;-))). Jeśli ty się nie urodziłaś egoistką– nie rób rewolucji. To będzie nieznośne dla ciebie i otoczenia. I to w ogóle nie będzie zgodne z twoją naturą. Trudno, żebym namawiała Kobiety Wspaniałe, żeby zostały Zołzami Roku. „To nie w mojej naturze”-  już to słyszę…I rozumiem. Ale każda z nas może coś zmienić. Jest cała lista rzeczy, którą można robić dla siebie codziennie. Na początku choć jedną. W szoku byłam, gdy jedna moja znajoma wyznała, że nie ma czasu na poranną kawę w spokoju. Jak to nie ma czasu na poranną kawę???? Aaaaaa. Ale potem przestałam się dziwić. Skoro ona wszystkich szykuje do pracy (mężusia też, bo chyba ręce stracił) rozwozi, przywozi– to jak ona ma mieć czas na kawę? Szczególnie, że rodzina kocha pieczony przez nią chleb i naleśniki o 6.30 (świeże). A gdyby ona tak raz powiedziała, że nie zrobi tych naleśników? I wypiła kawę w spokoju? Już zrobiłaby coś dla siebie.

Więc może wspólnie to zrobimy? Listopad to niby taki straszny miesiąc. A kysz z tym strasznym miesiącem. Odmieńmy to. Codziennie (CODZIENNIE) każda z nas będzie robiła coś dla siebie. Na początku jedną małą rzecz (to zadanie dla najbardziej Wspaniałych). Niech to będzie kawa w spokoju, z koleżanką, joga. Niech to będą też rzeczy większe (dla mających więcej czasu, odważniejszych) – wymarzony weekend z przyjaciółkami (O, my z Ewą Raczyńską właśnie będziemy taki miały), wagary w pracy, samotne kino. Coś na co macie ogromną ochotę. I jeszcze – jedno małe „nie” (o tym już nie musicie nam pisać, jeśli nie chcecie). Odmówcie komuś czegoś…. jeśli tylko nie macie na to ochoty. Chociaż raz.

Ten listopad ma być wasz –  uszczęśliwiajcie się. I bądźcie dla siebie dobre. Po prostu. A my będziemy w tym z wami.


Akcja „Bądź dobra dla… siebie”

Dołącz do nas i codziennie zrób coś dobrego dla siebie! To może być drobiazg albo marzenie życia. Godzinna w domowej wannie, 5 minut na wypicie kawy bez pośpiechu, czy zapisanie się na siłownię, a może kupno książki dla siebie na wieczór? To zależy tylko od ciebie.

ZASADY:

  1. Redakcja Oh!me codziennie opublikuje wpis pod hasłem akcji „Bądź dobra dla… siebie”.
  2. Aby wziąć udział w akcji, należy w komentarzu do wpisu opublikowanego na stronie ohme.pl dodać odpowiedź na zadanie konkursowe: „Co dobrego dziś dla siebie zrobiłaś?”
  3. Wśród osób, które będą regularnie zamieszczały komentarze z odpowiedziami, wybierzemy odpowiedzi, które najbardziej się spodobają się Jury i nagrodzimy je!
  4. Akcja będzie odbywała się w cyklach tygodniowych (Pierwszy tydzień: 10-16.11.2015). Po każdym zakończonym tygodniu, Jury wybierze Laureatki.
  5. Jedna osoba może wygrać jedną nagrodę.
  6. Nagrody – tydzień pierwszy:
    2 x voucher pielęgnacyjny do kliniki Profemed
    4 x zestaw kosmetyków ufundowany przez debiutującą na polskim rynku, markę francuskich kosmetyków VALCENA

Każdego dnia należy umieszczać komentarze pod aktualnym wpisem – nie przegap naszej zabawy i śledź nas na Facebooku. Zacznij już dzisiaj i napisz w komentarzu do tego tekstu – co dobrego zrobiłaś dziś dla siebie.

Tydzień pierwszy – zobacz wszystkie zadania