Go to content

„Boższ, to się nie może udać” Jak utłuc w sobie Królową Katastrofę

Fot. iStock / NinaMalyna

Dzień Dobry Czwartku, kocham cię. Co tam mamy zaplanowane? Znów chaos? Nie wierzę, proszę nieeeeeeee. Znów obwinianie, zadręczanie, lęki? Czwarteczku, idź że do diabła z tą samą wizją życia. Z tym chaosem, i katastroficznymi wizjami.

A gdyby tak od dziś być szczęśliwą? I po prostu mieć wywalone?

Są kobiety, których wygląd, życie i dusza zdają się mówić: „Hej, jestem Perfekcja, ogarniam wszystko, dzieci do przedszkola, i szkoły, kwiatki na balkonie, posiłki bardziej niż eko, hej jestem biuro o dziewiątej, porządek, poukładanie”.

– No ty Perfekcją nie jesteś,  jesteś królową katastrofy – mruczy przyjaciółka.

Że ja????!!!!

– No jest pewien typ kobiet, które przyciągają dramaty.

Oczy otwieram ze zdumienia

– Serio????

– Serio – mruczy z wyższością.

Bo ona jest Perfekcja. Ale kogo ona chce, na miłość boską, oszukać, przecież nie wiecznie analizującą domorosłą psycholożkę.

Typów Kobiet Katastrof jest wiele. Więc jeśli patrzycie na rozdygotaną wariatkę, która śpiesząc się do pracy wylewa kawę, gubi szalik i maluje usta w korku (wprawiając w szał innych) nie patrzcie na nią z wyższością, bo wy tak nie macie. To jeszcze nic nie znaczy.

Królowa katastrofa często chadza w przebraniu Perfekcji. Bo bardziej liczą się myśli, a nie gustowne wdzianko czy dobre maniery, które zwyczajnie nie pozwalają szamotać się po życiu.

Świat Królowej Katastrofy to świat zdarzeń niemiłych, trudnych, okropnych, pełnych grozy, które… się jeszcze nawet nie zdarzyły.  Usłyszałam kiedyś: „Królowe Katastrofy to kobiety, które z normalnych zdarzeń codziennego dnia potrafią stworzyć film grozy”.

Jak zachowuje się KK (Królowa Katastrofa), gdy mąż spóźnia się pół godziny z pracy, a jego komórka milczy. „Na pewno coś się stało” myśli. Dalej już wyobraża sobie najgorsze – on na pewno miał wypadek, okradli go, pobili. Do najgorszego dochodzi wizja konsekwencji – jakie są numery do najważniejszych szpitali? Kiedy powinnam dzwonić? Już czy za chwilę? Uff. On wpada do domu pół godziny później i biedak nawet nie wie, że ona zdążyła go prawie pochować.

KK ma tak ze wszystkim. Nieustannie się spala emocjami. Szef burknął? Jak to burknął? Ona tworzy całą wizję tego, co się wydarzy. Ktoś ze znajomych choruje na raka? Na pewno ona też zachoruje i jej bliscy również. Zwolnienia w pracy? Ależ oczywiście – wiadomo, dotkną też ją. To się nie może dobrze skończyć. To jest jej maksyma.

Królowe Katastrofy to nasze mamy, które mówią: – Jezu, bez etatu? Dziecko, a dlaczego ty jeszcze nikogo nie masz? Taki kredyt? To się nie może udać.

I tak dalej. KK. podcina skrzydła sobie i komu może przy okazji. Nie da się, to niemożliwe, za trudne. Świat jest puszką Pandory. Brr. Wibrują wkoło negatywne emocje.

Męczą się z nią inni, męczy się sama KK, bo ile można żyć w napięciu  i ciśnienie robić innym. A gdyby tak powiedzieć sobie: żegnam Cię Królowo Katastrofo, zapraszam tu człowieka racjonalnego, który do świata podchodzi lekko i bez ciśnienia.

OD DZIŚ

– to, że mąż się spóźnia znaczy tylko tyle, że się spóźnił. I co z tego? Ktoś się spóźnia, ktoś nie spóźnia, czasem tak, a czasem nie, ale żeby od razu snuć fabułę niczym z horroru?

– to, że ty się spóźniasz do pracy znaczy tylko tyle, że się do niej spóźniasz, a nie właśnie ją tracisz i nie masz jak zarobić na życie (w perspektywie)

– to, że nie dzwonią w sprawie pracy nie znaczy, że do końca świata będziesz  siedzieć w tej. Znaczy to tylko tyle, że TERAZ nikt nie dzwoni

– to, że dziecko dostało trzy sprawdzianu z matematyki znaczy tylko tyle, że dostało trzy, co można poprawić, a nie że jest tumanem, nieukiem i skończy jako pan nikt

– to że nie zdążyłaś przygotować stroju na przedstawienie dla przedszkolaka znaczy tylko tyle, że nie zdążyłaś, a nie, że jesteś matką złą i z twojego dziecka śmiać będą się wszyscy

– to, że nie upiekłaś ciasta, nie przeczytałaś książki, wciąż jesteś w „niedoczasie” nie znaczy, że jesteś kiepsko zorganizowana i twoje życie to porażka. Po prostu nie upiekłaś ciasta i nie przeczytałaś książki.

– to, że mąż grozi, że rzuci pracę to jeszcze nie znaczy, że ją rzucił. On po prostu tak mówi.

I tak dalej. Nie żyj dramatami, których nie ma.

Świat jest piękny, gdy bierzesz go na luzie.

Tak więc czwartku, dzień dobry, kocham cię. Utłukłam Królową Katastrofę, powitałam Panią Luz i Zen.