Go to content

Autostradą przez życie. Co wybierasz – prostą drogę, czy kręte ścieżki?

Fot. iStock/South_agency

Czekała mnie długa podróż. Jasne było, że musiałam wybrać trasę. Wybór wcale nie taki trudny, bo przecież oczywiste było, że łatwiej, szybciej i bezpieczniej będzie autostradą. No może nie krócej, ale poprzednie walory zdeprymowały odległość.

No to w drogę!

Popędziłam swoim ulubionym autem (no może nie wymarzonym, ale ważne że jest!). Autostrada, cudowny wymysł ludzkości. Droga prościutka, szeroka a ty sobie tak gnasz przed siebie…”wiatr we włosach”, prosto do celu! Genialne. Kurde…, no niech to szlag! – pomyślałam tym razem inaczej. Dlaczego moje życie nie jest takie gładkie proste, bezproblemowe jak ta autostrada?!? Wiecznie tylko pod górkę, a jak już z górki to zaraz przeszkoda, zakrętas…ech.

Na 250 km przyszła retrospekcja. Hmm, trasa zaczęła być zwyczajnie nudna. Owszem gnałam do przodu, ale… nic się nie działo. Pędzące auta raz mnie mijały, czasami ja wysilałam się na „depnięcie” mocniej. Nuda.

Myśli

…znowu wlazły mi do głowy. Czy naprawdę chciałabym, żeby w życiu było tak łatwo, super… ale nudno? Bo kiedy jedziesz bocznymi drogami, wiejskimi , miejskimi pomyśl, ile razy musisz się zatrzymać, zwolnić, ile pokrętnych dróg już za tobą, ile przed. Widzisz zakręt – zwalniasz, rozglądasz się, zaglądasz ludziom (nie wścibsko) w okna, patrzysz jak żyją. Czy w życiu też nie jest tak, że „jadąc wolniej” dostrzegasz bardziej to, co cię otacza. Ludzi, którzy są wokół ciebie?

Pewnie, że nikt nie lubi, kiedy ktoś lub coś cię spowalnia, ale czy na autostradzie zobaczysz  dzieci bawiące się na poboczu, które  pomachają ci ręką – być może to dla nich jedyna atrakcja dnia. Czy przepuszczając staruszka , który dzielnie przechodzi przez jezdnię, jakby to była jego podróż życia. Być albo nie Być…? A tenże staruszek  serdecznie się do ciebie uśmiechnie… z wdzięczności?

Czy dostrzeżesz młodych ludzi, którzy idąc poboczem głośno się śmieją, rozmawiają. A kolega łapie drugiego za kurtkę i ciągnie z dala od jezdni, tak jakby chciał go ochronić, podświadomie troszczy się o przyjaciela.

Czy czujesz czasami zapach lasu, pól i łąk, albo zachwycasz się sadem kwitnących jabłoni?

A zakręty…? I te na drodze i w życiu? Zdarzają się… Myślisz, kombinujesz, jak zrobić żeby nie wyskoczyć z trasy 🙂 . No cóż , czasami są też i wyboje niestety – no tych to chyba nikt nie lubi! Ale jaka radość jest w człowieku, kiedy już ten odcinek ma poza sobą!

Czy na autostradzie widzisz te kwitnące w ogrodach kwiaty, ludzi, którzy pieczołowicie dbają , pielęgnują to, co mają? Nie, nie widzisz! Widzisz tylko te dźwiękoszczelne ściany z namalowanymi ptakami. Czasami puste pola,. Jak ślepiec pędzisz przed siebie nie zastanawiając się, kto cię mija. A najgorsze jest to, że jesteś postrzegana jako mniejsze lub większe zagrożenie na drodze. Tylko czasami ktoś miły pomruga ci awaryjnymi, bo ustąpiłaś, albo odwrotnie – mniej miły nakrzyczy długimi, bo zawadzasz na drodze.

Nawet przysłowiowe „siku” robisz szybko, gdzieś w publicznej toalecie. Wychodzisz nie patrząc ludziom w oczy. A kawa? Najlepiej bez wysiadania w „drive barze”. Smutne…

No i najważniejsze – kierunek jaki obraliśmy – zjazd tu czy tam, wyraźny drogowskaz – podane na tacy! Na drodze „bocznej” czasami trzeba się zgubić, żeby się odnaleźć, ale satysfakcja gwarantowana, kiedy wiesz, gdzie jesteś i gdzie podążać dalej. Czasami spojrzysz w lusterko,wsteczne, czy nie dogania cię jakiś wariat drogowy!

Kurde, no niech to szlag!

… pomyślałam znowu! Nie wiem jak wy, ale na „autostradzie życia” ja się nie odnajduję. Trudno! Wolę już te cholerne kręte uliczki, ostre zakręty, a myślę, że na końcu mojej podróży będę szczęśliwa,  że dobrnęłam do celu pełna tych „obrazów”, które na zawsze pozostaną  w mojej pamięci.

Czasami warto zwolnić, zwolnic w życiu, żeby nabrać rozpędu do dalszej drogi , ale także po to, by dostrzec rzeczy małe, codzienne, zwyczajne i poczuć radość danej chwili. Zastanowić się nad sobą….

Pewnie jeszcze nie raz jadąc  w daleką podróż wybiorę autostradę, to oczywiste! Ale już nigdy nie porównam jej do mojego życia…. Nie warto. 🙂